Bardzo lubię wszelkiego rodzaju kiszonki, sporo z nimi ostatnio eksperymentuję. Kiszonego kalafiora kupiłam kiedyś na Górniaku. Powiedzmy sobie szczerze, był taki sobie. Ale zakup ten utwierdził mnie w przekonaniu, że da się go kisić i może być smaczny. Rodzina podeszła do kalafiora więcej niż ostrożnie ale kiedy w końcu spróbowała, nawet bardzo septyczny ojciec stwierdził: To jest naprawdę dobre ! Zachęcam Was do kiszenia. Jest to prosty sposób konserwowania warzyw a do tego bardzo zdrowy :)
Składniki:
- 1 duży kalafior
- kilka gałązek kopru z kwiatami
- 1 papryczka chilli
- główka czosnku
Zalewa:
- 1 litr wody
- 1 czubata łyżka soli
Wykonanie:
Kalafiora myjemy i dzielimy na różyczki, opłukujemy koper odcinając korzenie, czosnek obieramy, chili przecinamy na pół. Można usunąć nasiona ale ja zostawiam.
W dużym słoju (uprzednio wyparzonym) na spodzie układamy połowę kopru i chilli, następnie kilka ząbków czosnku i podzielonego kalafiora. Na wierzchu układamy pozostały koper i czosnek. W garnku gotujemy wodę, dodajmy sól. Na jeden litr wody jedna czubata łyżka soli. Gorącą zalewą zalewamy kalafiora. Woda musi przykryć kalafiora i koper. Zakręcamy słoik i odstawiamy na kilka dni do ukiszenia.
Po tym czasie słoiki wynosimy do chłodnego zacienionego pomieszczenia. Można też proces przerwać i za pasteryzować słoiki z kiszonym kalafiorem. Moja Mama tak robi z ogórkami kiszonymi.
Kiszony kalafior sprawdzi się jako dodatek do obiadu, świetnie smakuje w zupie jarzynowej. Jest też niezastąpionym, w mojej kuchni, dodatkiem do letniej sałatki. Na ogól kiszę kalafiora w półlitrowych słoikach. Smacznego :)
Przepis bierze udział w akcji: Róbmy przetwory! Edycja 3.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz