niedziela, 17 grudnia 2017

Śledzie korzenne

To śledzie, które na pewno zagoszczą w Qchni nie raz. Pachnące korzennymi przyprawami, z czosnkiem i cebulką przypominają nieco śledzie po kaszubsku. Inspiracją był  przepis z książki " Skandynawia od kuchni ". Zachęcam do wypróbowania, jeszcze zdążycie je przed Wigilią zrobić, wystarczą im 2-3 dni aby smaki się " przegryzły "



Składniki: 

  • 3 śledzie a'la matias
  • 3 ziarna pieprzu 
  • 3 ziarna ziela angielskiego 
  • 3 goździki 
  • 5 ziaren gorczycy 
  • 5 ziaren kolendry 
  • 5 ziaren jałowca 
  • 2 ząbki czosnku 
  • 1 liść laurowy 
  • 1 łyżeczka słodkiej papryki (mielonej) 
  • 1 szklanka oleju 
  • 1 duża cebula pokrojona w piórka 
  • natka pietruszki (opcjonalnie) 

Wykonanie: 

Śledzie opłukać, do miski wlać szklankę octu i dwie szklanki wody. Włożyć śledzie na około pół  godziny. Gorczycę, jałowiec, goździki, ziele angielskie, pieprz i kolendrę utłuc w moździerzu, wymieszać z posiekanym czosnkiem, pokruszonym listkiem laurowym i papryką. Przyprawy zawinąć w gazę, włożyć do słoika, zalać olejem i odstawić na kilka godzin w ciepłe miejsce. Cebulę pokroić w piórka,  na każdym płacie położyć kilka piórek, zrolować i spiąć wykałaczką. Na spodzie słoika ułożyć warstwę cebuli, śledzie ułożyć w słoiku i zalać olejem. Wstawić na dwa - trzy  dni do lodówki. Przed podaniem można posypać natką pietruszki.



Oczywiście śledzie można pokroić w kawałki, przełożyć cebulą  i zalać olejem. Wybór pozostawiam Wam.


sobota, 16 grudnia 2017

Wigilijny kompot z suszu

Nie wyobrażam sobie Świąt bez Wigilijnego kompotu. Suszone jabłka, gruszki, śliwki i morele. Kilka plastrów pomarańczy, czasem imbiru uzupełniają jego niepowtarzalny smak. Lubię kiedy jest mocno schłodzony i niezbyt słodki. I nie mówcie tego nikomu,  ale gotuję go w hektolitrach ;-) 




Składniki: 
  • 200 g suszonych jabłek 
  • 200 g suszonych gruszek 
  • 100 g suszonych śliwek 
  • 150 g moreli bio 
  • kilka plastrów pomarańczy 
  • 5-6  goździków 
  • 2 cm -wy kawałek imbiru (opcjonalnie) 
  • 4 litry wody 
Wykonanie: 

Suszone owoce wkładamy do dużego garnka i zalewamy zimną wodą (najlepiej na noc). Dodajemy goździki i gotujemy do miękkości. Imbir obieramy, kroimy w cienkie plastry i dodajemy do kompotu. Jeśli jest mało słodki możemy go dosłodzić cukrem lub miodem. Moim zdaniem morele dają wystarczająco dużo słodyczy. Odstawiamy w chłodne miejsce. Przed podaniem do dzbanka wkładamy kilka śliwek lub jabłek  z kompotu i plastry pomarańczy. Podajemy silnie schłodzony.



Wigilijna fasola z cebulką i olejem rzepakowym

Banalnie proste, niewiarygodnie smaczne, można przygotować dzień wcześniej a potem tylko odgrzać. Fasola z cebulką i olejem rzepakowym tłoczonym na zimno. I choć olej ten wykorzystuje się przede wszystkim na zimno tu poddaje się go obróbce cieplnej. Przepisem podzieliła się ze mną koleżanka, która tak przyrządzoną fasolę przyniosła na Wigilię w pracy. Zachęcam Was bardzo do ugotowania jako alternatywę dla kapusty z grochem. 



Składniki: 
  • 500 g fasoli białej Jaś duży 
  • 100 ml oleju rzepakowego tłoczonego na zimno 
  • 2 duże cebule 
  • sól 
  • pieprz 

Wykonanie: 

Fasolę wkładamy do garnka i zalewamy zimną wodę,  3-4 centymetry ponad poziom fasoli. Najlepiej zrobić to na noc. Następnego dnia wodę odlewamy. Fasolę ponownie zalewamy czystą wodą 2-3 centymetry ponad poziom fasoli, delikatnie solimy i gotujemy na pół twardo,  około 40 minut. Tak ugotowaną fasolę studzimy. Najlepiej pozostawić ją do wystudzenia w  wodzie w której się gotowała. Nie popęka i będzie ładna. 

Cebulę obieramy i kroimy w kostkę. Na patelni rozgrzewamy olej i szklimy cebulkę, ostrożnie aby jej nie przypalić. Fasolę odcedzamy i przekładamy do żaroodpornego naczynia, dodajmy przesmażoną cebulkę z olejem. Doprawiamy solą i pieprzem. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 C.  Zapiekamy do czasu aż będzie miękka  (ok. 20-25 minut). 


Można użyć zwykłego oleju rzepakowego ale smak fasoli będzie inny. Olej tłoczony na zimno ma delikatny orzechowy smak i bursztynowy kolor. 
 

Wigilijna zupa z wędzonych śliwek

Pomimo, że w Łodzi mieszkam połowę swojego życia, to korzenie mam łęczyckie. W moim domu tradycyjne potrawy kuchni kujawsko-pomorskiej nadal goszczą. Wigilia kojarzy mi się z zapachem wędzonych śliwek z których moja Mama gotuje Wigilijną zupę. Zupę zaprawia się śmietaną i podaje z cienkim makaronem raz do roku, własnie w Wigilię i choć to moja ulubiona zupa i próbowałam ją zrobić jesienią nie smakowała tak samo... Magii Świąt nie da się odtworzyć we wrześniu ;-)




Składniki: 
  • 250 g suszonych śliwek wędzonych łowickich 
  • 2 litry wody 
  • 1-2 łyżki cukru (opcjonalnie, ja nie dodaję) 
  • łyżka pszennej mąki 
  • śmietana (opcjonalnie) 
Dodatkowo 
  • cienki makaron ( jak do rosołu) 

Wykonanie: 

Śliwki zalewamy zimną wodą na 12 godzin (najlepiej na noc). Jeśli ktoś nie przepada za wędzonymi śliwkami może użyć innych np. kalifornijskich choć smak zupy będzie wtedy inny.  Śliwki gotujemy do miękkości. Mąkę rozprowadzamy w około 3 łyżkach  zimnej wody i oddajemy do zupy. Gotujemy chwilę, zupę doprawiamy cukrem i sokiem z cytryny. Do śmietany dodajemy stopniowo ciepłą zupę aby ją zahartować. Tak zahartowaną wlewamy do zupy i mieszamy. 

Zupę podajemy z cienkim makaronem i śliwkami.


Choć raz przełamcie tradycję czerwonego barszczu i grzybowej a zrozumiecie o czym mówię :) 

niedziela, 10 grudnia 2017

Tarta z mincemeat

Jedno z moich ulubionych ciast, zaraz po seromaku to krucha tarta z mincemeat. Mieszanka żurawiny i bakalii, tradycyjny angielski wypiek na Święta Bożego Narodzenia. Uwielbiam kiedy w kuchni pachnie cynamonem, pomarańczami i ekstraktem z migdałów.  Dla mnie Święta mają właśnie taki smak. Zachęcam do upieczenia :-) 




Składniki: 

  • 225 g mąki
  • 6 łyżek drobnego cukru do wypieków 
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 120 g zimnego masła
  • 1 jajko
Mąkę przesiewamy, zimne masło kroimy na mniejsze kawałki. Siekamy nożem mąkę z masłem, staramy się jak najdrobniej, dodajemy cukier i mieszamy (najłatwiej i najszybciej wyrobić  w melakserze). Możemy rozetrzeć grzbietem łyżki. Dodajemy proszek do pieczenia i jajko, stopniowo aby ciasto nie było zbyt rzadkie. Ciasto dzielimy na dwie części. 1/4 odkładamy  do lodówki. 


Formę do tarty o ( 24 cm) smarujemy masłem i wylepiamy ciastem. Można to zrobić rękami. Spód  należny podziurkować widelcem. Gotową odstawić na około pół godziny do lodówki. W tym czasie pozostałe ciasto rozwałkowujemy i wycinamy ozdobne wzory np. gwiazdki lub kratkę aby udekorować wierzch tarty. 

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 C, schłodzoną tartę stawiamy do piekarnika, obciążamy suchym ryżem lub fasolą i podpiekamy. (Ja jestem leniwa i nie obciążam). Na podpieczony spód wykładamy mincemeat. Rozkładamy równo, na wierzchu układamy gwiazdki.  Pieczemy aż gwiazdki będą złociste. Po wystudzeniu posypujemy delikatnie cukrem pudrem. 





czwartek, 7 grudnia 2017

Biszkopt z musem serowo-jogurtowym

Biszkopt to nie jest moje ulubione ciasto,  ja jestem zdecydowanie sernikowa. Ale biszkopt z lekkim serowo-jogurtowym musem, galaretką i owocami to i owszem. A nawet bardzo ;-)  W sezonie jest ze świeżymi owocami (maliny, truskawki, borówki), zimą wykorzystuję owoce z puszki lub mrożone. Ciasto jest lekkie, proste i niezwykle smaczne, niby klasyka a jednak nie. Polecam. 



Składniki: 


Biszkopt: 
  • 4 duże jajka * 
  • 100 g cukru 
  • 90 g mąki pszennej 
  • 35 g mąki ziemniaczanej
  • szczypta soli lub cukru 

Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę  pokojową. 

Do misy miksera wkładamy białka, dodajemy szczyptę soli lub cukru i ubijamy. Pod koniec ubijania dodajmy łyżka po łyżce cukier aż piana będzie gęsta i błyszcząca. Dodajemy żółtka i ubijamy. Do masy dodajmy przesianą mąkę i delikatnie mieszamy łopatką do połączenia składników. 

Formę 25 x 37 cm ( u mnie tortownica 27 cm) wykładamy papierem do pieczenia, masę biszkoptową wykładamy do formy, wyrównujemy  i wkładamy do piekarnika nagrzanego  do temperatury 170-175 C. Pieczemy ok 18-20 minut lub do tzw. suchego patyczka. Po upieczeniu biszkopt upuszczamy z wysokości ok 30 na podłogę aby był równy. Może ten etap pominąć. Wystudzić. 

Mus serowo-jogurtową: 

  • 300 g jogurtu naturalnego typu greckiego, schłodzonego  
  • 200 sera białego trzykrotnie zmielonego (użyłam Mój Ulubiony), schłodzonego  
  • 500 ml śmietany 30-36 %, schłodzonej 
  • 18 g żelatyny 
  • 70 ml zimnej wody 
  • 4 łyżki cukru pudru 
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii

Żelatynę zalać zimną wodą i odstawić na 10 minut do napęcznienia.  W misie miksera umieścić 150 g jogurtu naturalnego oraz ser, dodać cukier puder i ekstrakt z wanilii. Ubić lekko. 

Pozostały jogurt lekko podgrzać, namoczoną żelatynę podgrzać (ale nie można dopuścić do zagotowania, straci swoje właściwości żelujące), dodać do ciepłego  jogurtu i wmieszać.  Przestudzić, dodać do masy serowo-jogurtowej. W osobnej misie ubić śmietanę, partiami dodawać do masy delikatnie mieszając aby śmietana nie opadła. 


Ponadto: 
  • 1 puszka brzoskwiń ( 820 g) 
  • 2 galaretki brzoskwiniowe 
  • 3/4 litra wody 
  • poncz: syrop z brzoskwiń, sok z jednej cytryny 
Wykonanie: 

Brzoskwinie osączamy z syropu, kroimy w cienkie plastry, odkładamy na bok.  Galaretkę zalewamy gorącą wodą i odstawiamy do wystudzenia. 

Biszkopt po wystudzeniu oddzielamy nożykiem od boków formy, zdejmujemy delikatnie  papier. Układamy w formie i nasączamy ponczem ( syrop z brzoskwiń mieszamy z sokiem z cytryny, w razie potrzeby można rozcieńczyć wodą), na nasączony spód wykładamy mus serowo-jogurtowy, wyrównujemy i wkładamy do lodówki do stężenia. Na stężonym spodzie układamy brzoskwinie, zalewamy galaretką i odkładamy do stężenia, można użyć do dekoracji również innych owoców. U mnie pestki granatu.  

Ciasto przechowujemy w lodówce. 





Przepis inspirowany Kostką jogurtową z Moich Wypieków. 

* Biszkopt przygotowałam z 3 jajek. 




środa, 29 listopada 2017

Żurek

Miałam taki okres w życiu kiedy prawie każdy wrześniowy urlop spędzałam na Kaszubach. A ponieważ kuchnia jest dla mnie ważna, ta lokalna i tradycyjna szczególnie, obiad codziennie jadłam w innym miejscu. Był rok kiedy codziennie jadłam zupę rybną i rok kiedy jadłam tylko ruchanki * i oczywiście rok kiedy jadłam tylko żurek. W Łodzi mamy zalewajkę, w rodzinnym domu był biały barszcz a tam pyszny kwaśny żurek. Z kiełbasą, boczkiem, grzybami, czasem z ziemniakami a czasem z jajkiem. Nigdy nie był taki sam. 

Od tamtego czasu żurek w Qchni pojawia się regularnie. W zależności od nastroju gości w nim kiełbasa, boczek, ziemniaki, jajko a czasem wszystko na raz. I oczywiście suszone grzyby. 

Czym żurek różni się od białego barszczu ? Żurek jest na zakwasie żytnim a barszcz biały na zakwasie  pszennym. Możecie sami zrobić zakwas ale można też kupić w dobrej piekarni.



Składniki:

  • 0,5 kg dobrej kiełbasy 
  • 2,5 - 3 litry wody 
  • garść suszonych grzybów 
  • 0,5 litra zakwasu  z mąki żytniej 
  • 1/2 kg ziemniaków (opcjonalnie) 
  • 1 łyżka oleju rzepakowego 
  • 3 liście laurowe
  • kilka ziaren czarnego pieprzu
  • 5-6 kulek ziela angielskiego
  • 1 średnia obrana cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 łyżki majeranku
  • duża szczypta suszonej bazylii 
  • sól  

Wykonanie:

Grzyby zalewamy gorącą wodą i odstawiamy do namoczenia na około pół godziny. Do garnka wlewamy wodę, dodajemy liście laurowe, ziele angielskie, pieprz, czosnek i cebulę. Solimy. Jeśli żurek ma być z ziemniakami, ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę i dojemy do wywaru. Namoczone grzyby kroimy w paski i także dodajemy do wywaru.

Kiełbasę  kroimy w pół plastry obsmażamy na silnie rozgrzanym oleju. Dodajemy do zupy. Możemy dodać także tłuszcz pozostały po smażeniu ale jego ilość zależy od tego jak dużo wytopiło się go z kiełbasy. Ja zwykle dodaję łyżkę stołową. Gotujemy około 15-20 minut po czym dodajemy zakwas. Gotujemy jeszcze kilka minut. Gotowy doprawiamy majerankiem, bazylią i solą.




* Ruchanki (l.poj. ruchanka) – płaskie, owalne racuszki z ciasta chlebowego (co daje smak lekko kwaśny) lub drożdżowego (smak słodkawy), smażone na gorącym tłuszczu.
Źródło Wikipedia

poniedziałek, 27 listopada 2017

Pierniczki Pepperkakedeig

Kiedyś koleżanka z Norwegii powiedziała mi, że najlepsze pierniczki robi jej przyjaciółka, mieszkająca od lat w Norwegii Polka. Oczywiście  zaraz napisałam do niej z prośbą o przepis ale w oczekiwaniu na niego zaczęłam szperać w różnych internetach bo wszystko co korzenne bardzo lubię. Przepisów jest mnóstwo, bo chyba nie ma bloga na którym by nie gościły wcześniej czy później  pochodzące ze Szwecji Pepperkakor. W oko wpadło mi kilka przepisów, między innymi z koniakiem, który też pewnie kiedyś wypróbuję ale zdecydowałam się w Qchni na norweską recepturę  Iny.  


Składniki: 
  • 500 g brązowego cukru
  • 150 ml syropu (Golden Syrup)  lub melasy 
  • 150 ml wody
  • 300 g margaryny lub masła
  • 3 łyżeczki mielonego cynamonu
  • 3 łyżeczki mielonego  imbiru
  • 1 łyżeczka mielonych goździków
  • 1/2 łyżeczki zmielonego pieprzu
  • 3 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 15 dl mąki pszennej (1 dl = 100 ml) 
Wykonanie: 

Do garnka wlać wodę, dodać cukier, syrop lub melasę i zagotować. Następnie dodać masło. Nie mieszać, zostawić do wystudzenia. Można przygotować mieszankę dzień wcześniej. 

W misie miksera umieścić cynamon, goździki, imbir, pieprz i sodę. Dodać wystudzona mieszankę a następnie połowę mąki. Wymieszać i dodać kolejną partię mąki, ciasto ma być jędrne ale nadal kleiste. Może się okazać, że całej mąki nie zużyjecie. 

Tak przygotowane ciasto odkładamy w chłodne miejsce na 12 godzin (cały dzień lub noc). Po upływie tego czasu ciasto dzielimy na części i cienko rozwałkowujemy. Najlepiej od razu na papierze do pieczenia. Wycinamy dowolne kształty. Pieczemy około 8-10 minut w piekarniku nagrzanym do 180 ° C. Po wystudzeniu przechowujemy w szczelni zamkniętej puszce.  Najlepiej u sąsiada ;)

Pierniczki można po wystudzeniu polukrować ale ja uznałam, że takie też są bardzo smaczne, poza tym dodatkowy cukier nie jest nam potrzebny. 



Kilka uwag.

Pierniczki są pyszne, bardzo korzenne i pikantne. W innych przepisach między innymi na Moich Wypiekach jest w składzie przyprawa do piernika, być może następnym razem dodam łyżeczkę ale nie jest to konieczne. Z podanej porcji wychodzi ok 200 szt. w zależności od wielkości foremek. Ja miałam małe i wyszło ich bardzo dużo, zdaniem jednak niektórych wcale nie ;-). Smacznego :-)

Korzystałam z przepisu INY
http://matpaabordet.no/2010/11/15/pepperkakedeig/

Przepis bierze udział w akcji Mops w Kuchni: Kuchnia Skandynawska 2017



zBLOGowani.pl

sobota, 25 listopada 2017

Dynia marynowana z szalotką i listkami laurowymi

Książkę Clausa Mayera czytam przed snem ;-) Uwielbiam prostą duńską kuchnię, która stawia na sezonowe produkty i wykorzystuje moje ulubione warzywa i owoce, często w Polsce nie doceniane. Dynię moja Mama marynowała na słodko z goździkami i cynamonem. Lubię ją bardzo ale kiedy przeczytałam ten przepis wiedziałam, że muszę sprawdzić jak smakuje dynia z chrzanem :) Smakuje świetnie ! Musicie sprawdzić to sami :) 




Składniki: 
  • 2 dojrzałe dynie Hokkaido lub piżmowe 
  • 100 g soli morskiej 
  • 125 g szalotki 
  • 20 g świeżego korzenia chrzanu 
  • 5 liści laurowych
  • 2 łyżeczki ziaren czarnego pieprzu 
  • 2 łyżeczki nasion gorczycy 
  • 2 litry octu jabłkowego 
  • 1 litr wody 
  • 1 kg cukru 
Wykonanie: 

Dzień 1

Dynie przekroić na pół, za pomocą łyżki wybrać pestki. Pokroić w plastry i posypać solą Odstawić na 12 godzin w chłodne miejsce. Autor nie wspomina o tym czy dynię obrać ale ja ją obrałam. 

Dzień 2 

Wytrzeć sól z plastrów dyni. Szalotkę obrać i grubo pokroić. Obrany chrzan pokroić w plastry. Słoiki wyparzyć. Ułożyć dynię, przełożyć szalotką, chrzanem, gorczycą i pieprzem. Składniki  marynaty zagotować, wrzącą zalać dynię w słoikach. Odstawić na tydzień w chłodne miejsce. Można przechowywać w lodówce do pół roku. 


Podawać do duszonego lub smażonego mięsa, kurczaka lub do kanapek. Smacznego :) 



Przepis bierze udział w akcji Mops w Kuchni: Kuchnia Skandynawska 2017 


Knekkebrød czyli Norweskie chrupkie pieczywo

Knekkebrød czyli chrupkie pieczywo jest w Norwegii bardzo popularne, łatwo dostępne, można je kupić w każdym sklepie  ale często  jest pieczone w domu. Niektóre źródła podają, że było podstawą diety  Wikingów ponieważ  było trwałe i lekkie. Chlebek pieczony był na kamieniu.Współcześnie wypiekany jest  w piekarniku.

Oczywiście ja też postanowiłam je upiec po powrocie do Polski i nawet przywiozłam sobie ichniejszą mąkę. (Nie pukajcie się w głowę, choć zdaję sobie sprawę z tego, że trzeba na nią upaść aby wieźć mąkę przez pół Europy ;-) Od tamtego czasu wracam myślą do tego chlebka i kiedy na blogu Iny zobaczyłam piękne kromki postanowiłam, że teraz albo nigdy a przy okazji znalazłam też w końcu pomysł na wykorzystanie nasion chia :)

Przepis z norweskiego przetłumaczyła dla mnie Natalia, za co bardzo jej dziękuję :-)




Składniki: 

  • 100 g maki owsianej albo zblendowanych płatków owsianych 
  • 3 łyżki nasion chia 
  • 50 g uprażonego sezamu 
  • 3 łyżki nasion siemienia lnianego 
  • 50 g słonecznika 
  • 1 łyżeczka soli morskiej (moim zdaniem wystarczy 1/2 łyżeczki) 
  • 200 ml ciepłej wody 
  • 1 łyżeczka oliwy 
  • 1 łyżeczka miodu 

Wykonanie: 

Do miski wsypujemy suche składnik, mąkę owsianą lub płatki owsiane, nasiona oraz sól. W osobnym naczyniu odmierzamy wodę i dodajemy do niej miód i  oliwę. Tak przygotowaną wodą zalewamy suche składniki, mieszamy  i odstawiamy na 10 minut. 

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni C. Blachę do pieczenia wykładamy papierem. Masę wykładamy na papier i przykrywamy drugim arkuszem papieru. Przez górną warstwę papieru,  przy pomocy wałka,  równomiernie rozprowadzamy masę, aby powstał w miarę cienki i równy placek. Zdejmujemy górny kawałek papieru i pieczemy 10 minut. Po tym czasie wyjmujemy chlebek z piekarnika i przy pomocy noża do pizzy lub innego nacinamy chlebek aby łatwiej było go łamać po upieczeniu. Pieczemy kolejne 10 minut. Po upływie tego czasu  chlebek przewracamy  na drugą stronę. Usuwamy  papier, który był po spodem i pieczemy  jeszcze przez 20 minut albo do momentu aż będzie kruchy i przyrumieniony.  (Ja nie przewracałam na drugą stronę)

Bardzo istotne jest aby równo rozłożyć ciasto na blasze inaczej chlebek będzie nierówno się wypiekał. Z podanych składników wychodzi jedna blacha chlebka tj. ok 10 dużych kromek.



Przepis jest bardzo prost, pieczywo chrupkie i smaczne. Zachęcam Was bardzo do jego przygotowania bo zajmuje to dosłownie chwilę a jest bardzo zdrowe. Zapewniam Was, że już nie kupicie chrupkiego pieczywa :)


Korzystałam z przepisu Iny: 
https://matpaabordet.no/2017/11/20/hjemmelagetknekkebrod/

i wskazówek z tych stron:

http://thanksforthefood.com/norwegian-knekkebrod-recipe/
http://przepisyzpodrozy.pl/knekkebrod-norweski-chleb-chrupki/

Przepis bierze udział w akcji Mops w Kuchni: Kuchnia Skandynawska 2017.



niedziela, 5 listopada 2017

Szarlotka

Przepis na to ciasto ma ponad 20 lat, w oryginale była to szarlotka z bezą (nazywanej Szarlotką Księgowej, bo przepis pochodził od zaprzyjaźnionej księgowej ) ale ja wykorzystuję je do babeczek, tarteletek, mazurków, szarlotki i kruchego ciasta z owocami. Próbowałam wielu kruchych ciast ale moim zdaniem to jest najlepsze. Dziś w wersji tradycyjnej, szarlotka w kratkę, jak powiedziała jedna konsumentka, jak u Babci :-) 



Składniki na kruche ciasto: 
  • 250 g mąki krupczatki 
  •   40 g  mąki ziemniaczanej 
  • 65 g cukru pudru 
  • 125 g zimnego masła 
  • 2 żółtka 
  • 1-2 łyżki gęstej śmietany 
  • 1/2 łyżeczka proszku do pieczenia 
  • opcjonalnie cukier waniliowy, olejek migdałowy lub śmietankowy 
Dodatkowo: 
  • 1,5 kg szarej renety lub antonówek 
  • 3/4 szklanki cukru 
  • 1-2 łyżeczki cynamonu cejlońskiego 

Wykonanie: 

Obie mąki przesiewamy i mieszamy, zimne masło kroimy na mniejsze kawałki. Siekamy nożem mąkę z masłem, staramy się jak jak najdrobniej, dodajemy cukier puder i mieszamy. Możemy rozetrzeć grzbietem łyżki. Dodajemy żółtka, śmietanę, proszek do pieczenia i szybko wyrabiamy na gładką masę. Ciasto zawijamy w folię i wkładamy do lodówki. Schładzamy ok 30-60 min.
Ja używam miksera, dzięki czemu ciasto robi się dosłownie 8 minut.

Tortownicę (25-26 cm) wykładamy papierem do pieczenia.  3/4 ciasta  cienko rozwałkowujemy (ok 0,5 cm) między dwoma arkuszami pergaminu. Wykładamy nim formę i schładzamy w lodówce ok. 15 minut.  Przed pieczeniem nakłuwamy widelcem. Pozostałą część ciasta rozwałkowujemy cienko i kroimy w paski, które później ułożymy na wierzchu ciasta.

Jabłka obieramy, kroimy w cienkie plastry ( ja używam tarki) mieszamy z cukrem i cynamonem i odkładamy na kilka minut aby puściły sok. Polecam szarą renetę bo nie ciemnieje. Ciasto podpiekamy w nagrzanym do 170-180 stopni piekarniku, wyjmujemy, posypujemy delikatnie tartą bułką. Na podpieczony spód wykładamy lekko odciśnięte jabłka, układamy kartkę z ciasta. Pieczemy ok 45 minut w temperaturze 160-170 stopni aż kratka będzie złota. Wystudzone posypujemy cukrem pudrem. Smacznego :-)



niedziela, 22 października 2017

Rolady wołowe z białą kiełbasą

Rolady wołowe to specjalność kuchni śląskiej a ja własnie ze Śląska, tyle, że Opolskiego wróciłam. Spędziłam tam bardzo miłe 3 dni, kosztując specjałów miejscowej kuchni, między innymi rolady wołowej z modrą kapustą, która jest nieodzownym elementem niedzielnego obiadu, rodzinnej imprezy czy innej ważnej uroczystości na Śląsku. Roladę przygotowuję zwykle z boczkiem, ogórkiem i musztardą. Ta którą jadłam była z białą kiełbasą i była bardzo smaczna. Przepis postanowiłam zaadoptować we własnej łódzkiej kuchni. Zatem nie będzie to tradycyjna rolada z modrą kapustą i śląskimi kluskami ale jej łódzka, osobista wersja. Zapraszam :) 



Składniki 
  • 6 plastrów wołowiny ( polędwica albo zrazowa) 
  • 4 laski  białej kiełbasy ( zależy od wielkości ) 
  • 4 łyżeczki musztardy 
  • 2 kiszone ogórki lub 1/2 strąka papryki 
  • duża cebula 
  • sól 
  • pieprz 
  • 3 liści laurowe 
  • 3-4 ziarna ziela angielskiego 
  • 5-6 ziaren czarnego pieprzu 
  • 1 łyżka pudru grzybowego lub kilka suszonych grzybów (opcjonalnie) 

Wykonie: 

Plastry wołowiny posypujemy pieprzem i solą. Rozbijamy cienko tłuczkiem, to ułatwi nam zwijanie rolad. Biała kiełbasę wyjmujemy z osłonek i mieszamy. Ogórki lub paprykę kroimy wzdłuż na ćwiartki, cebulę w piórka.  Każdy płat smarujemy cienko musztardą a następnie  białą kiełbasą zachowując około pół centymetrowy margines od brzegów mięsa. Na tak posmarowany płat układamy ćwiartkę ogórka lub papryki  i kilka piórek cebuli. Ciasno rolujemy. Spinamy wykałaczkami lub bawełnianym sznurkiem. 



Tak przygotowane rolady obsmażamy z każdej strony na silnie rozgrzanym tłuszczu. Obsmażone przekładamy do garnka i podlewam wodą  (około 0,5 litra). Dodajemy cebulę, liście laurowe, ziele angielskie i pieprz. Jeśli używamy, dodajemy puder z grzybów lub grzyby.  Solimy. Gotujemy na małym ogniu około godziny - półtorej aż będą kruche i miękkie.  Po tym czasie rolady wyjmujemy, zdejmujemy delikatnie bawełnianą nitkę lub wykałaczkę i odkładamy na bok.  Sos cedzimy przez sitko. Dodajemy ugotowane grzyby. W 100 ml zimnej wody rozprowadzamy czubatą łyżkę maki pszennej. Wlewamy do sosu i doprowadzamy do wrzenia. Jeśli jest gęsty nie musimy go zagęszczać mąką.  


Podajemy z  kluskami śląskimi, ziemniakami, kaszą, ćwikła lub modrą kapustą. Smacznego :) 

Puder (proszek) grzybowy

Nie odkryłam Ameryki i  jak zwykle wszystkiemu winien jest przypadek.  Zaczęło się od jednej  kani z którą nie wiadomo było co zrobić. Zwykle smażę ją jak kotlet schabowy i jest pyszna ale tym razem nie miałam na to czasu. A z braku czasu wrzuciłam ją z innymi grzybami do suszenia. A co :-) Do wysuszonej dorzuciłam garść  podgrzybków i zmieliłam na proszek. 

O mieleniu grzybów słyszałam dawno temu, sąsiadka mieliła wysuszone ogonki podgrzybków, które dodawała później do sosów i zup. Świetną sól grzybową możecie znaleźć na blogu Dare to Cook Magdy Klimczak, w kuchni wykorzystują grzybowy proszek, między innymi,  Włosi i Portugalczycy. Nie mogło go też zabraknąć w Qchni Osobistej. 




Składniki: 
  • garść wysuszonych grzybów ( podgrzybków, prawdziwków lub kani ) 


Wykonanie: 

Wysuszone grzyby wkładamy do blendera i blendujemy do uzyskania proszku. Jeszcze lepiej zmielić grzyby w młynku do kawy.  Proszek przesiewamy przez sitko uzyskując delikatny puder, którym możemy doprawić sosy, mięsa, makarony, omlety, zupy  i co nam przyjdzie do głowy. Przechowujemy w szczelnie zamkniętym słoiku. 



Barwa proszku zależy od rodzaju grzybów jaki użyjecie. U mnie podgrzybki i kania. Smacznego :)


Przepis bierze udział w akcji " Na grzyby... " 

czwartek, 19 października 2017

Nalewka żurawinowa

Bakcyla nalewek złapałam lata temu, pigwa, wiśnia i czarna porzeczka to moje ulubione. Czasem jeszcze czarny bez. W tym roku postanowiłam poszerzyć swoje horyzonty o nalewkę z żurawiny  i jarzębinówkę. Piłam kilka razy nalewkę z żurawiny, jedna była z dodatkiem róży, smaczna ale ja jednak wolę czyste nalewki bez dodatków. Dlatego postawiłam na owoce i alkohol.  Na moim ulubionym Forum jest kilka przepisów na nalewkę  żurawinową. Mówi się o mrożeniu owoców przed, mieleniu albo rozgniataniu przed zalaniem alkoholem. Jako dodatki wymienia się cukier ( syrop cukrowy), miód i syrop klonowy. Z  doświadczenia wiem, że miód trudno w nalewce sklarować i jest ona też bardziej wyrazista w smaku. Oczywiście zależy to od rodzaju miodu jakiego użyjecie. Poniżej przepis na nalewkę żurawinową rodem z Qchni Osobistej :) 



Składniki: 
  • 1 kg żurawiny błotnej ( może być też hodowlana) 
  • 0,5 l spirytusu 
  • 1,5 l wódki 
  • 0,5 kg cukru 
Wykonanie: 

Owoce żurawiny przebieramy i myjemy, wkładamy do słoja (można rozgnieść)  i zalewamy alkoholem (0,5 litra spirytusu i 1,5 litr wódki). Odstawiamy w ciemne miejsce na około 4 tygodnie, co kilka dni  potrząsamy słojem.  Po tym czasie zlewamy alkohol, owoce rozgniatamy (jeśli wcześniej tego nie zrobiliśmy) i zasypujemy cukrem. Odstawiamy na dwa tygodnie, co kilka dni potrząsamy słojem żeby cukier się rozpuścił. Po tym czasie zlewamy powstały syrop a owoce wyciskamy przez gazę aby wydobyć cały sok. Łączymy syrop oraz zlany wcześniej alkohol. Można takie owoce jeszcze zalać wódką (0,5 litra) i po około tygodniu zlać płyn dodając go do wcześniejszego nalewu. 


Tak przygotowany płyn zlewamy do butelek i odstawiamy na kilka tygodni w ciemne miejsce. Przed podaniem nalewkę można odfiltrować używając papierowego filtra do kawy. 



niedziela, 15 października 2017

Buraczki na zimę w słoikach

Urlop na Opolszczyźnie był krótki ale zaowocował mnóstwem inspiracji i kilkoma przepisami,  między innymi na buraczki. W moim rodzinnym domu robi się na słodko lub zasmaża. Te są przepyszne, słodko-kwaśne a dodanie przypraw do zalewy nadaje im głębi i wyrazistości. 




Składniki: 
  • 7 kg buraków czerwonych ( ja użyłam podłużnych) 
  • 6 cebul 
  • 6 ząbków czosnku 
Zalewa: 

  • 2 szklanki octu 
  • 2 szklanki cukru 
  • 1 szklanka wody 
  • 15 kulek ziela angielskiego 
  • 15 liści laurowych 
  • 15 ziaren czarnego pieprzu 

Wykonanie: 

Buraczki myjemy dokładnie, wkładamy do dużego garnka i gotujemy do miękkości. Można je też upiec w piekarniku. Wystudzone obieramy ze skóry i trzemy na tarce o dużych oczkach. Cebulę kroimy w drobną kostkę, czosnek przeciskamy przez praskę. Dodajemy do utartych buraczków.

Do garnka wlewamy ocet i wodę, dodajemy cukier i przyprawy. Gotujemy ok 10 minut. Studzimy. Przestudzoną zalewą zalewamy przygotowane buraczki i zostawiamy na noc.



Następnego dnia nakładamy do wyparzonych słojów, zakręcamy i pasteryzujemy ok 10-15 minut. Smacznego :-) 




A potem przychodzi zima a my wyjmujemy słoik i cieszymy się pysznym skarbem w słoiku. 





Dżem z rokitnika i dyni

Rokitnik to roślina ozdobna uprawiana w ogrodach i parkach. W stanie dzikim rośnie w pasie nadbrzeżnym Bałtyku, który w tamtym rejonie  jest chroniony. Rokitnik ma 3 razy więcej witaminy C niż czarna porzeczka, witamina ta nie rozkłada się w trakcie obróbki cieplnej. Oprócz tego, rokitnik jest znakomitym źródłem witaminy P, A, E, K i witamin z grupy B. W jego składzie znajdziemy rzadko spotykany kwas tłuszczowy omega 7, który jest świetnym przeciwutleniaczem i odpowiada również za piękny wygląd naszej cery. Z liści rokitnika można parzyć herbatę, ja jednak wolę zalać wrzątkiem mrożone owoce. Rokitnik ma cierpko-kwaśny smak i nie wszystkim odpowiada, ale możecie dodać cukru lub miodu do takiej herbatki. Można też  zrobić z niego dżem lub  sok. Zachęcam bardzo do wypróbowania. 



Składniki: 
  • 1,5 kg dyni muszkatołowej (obranej i bez pestek)
  • 0,5 kg owoców rokitnika 
  • 1 pomarańcza (skórka i sok) 
  • 1 szklanka cukru trzcinowego  

Wykonanie: 

Dynię obieramy ze skóry, pestki usuwamy łyżką. Kroimy w kostkę i wkładamy do garnka. Dodajemy sok wyciśnięty z pomarańczy oraz otartą skórkę. Zasypujemy cukrem i dusimy na małym ogniu. Dynia szybo się rozpada, ma też delikatny melonowy smak. Dynię gotujemy ok godziny, aż odparuje i będzie z niej gęste pure. W tym czasie obrane* owoce rokitnika płuczemy dokładnie i wkładamy do garnka. Podlewam odrobiną wody i gotujemy. W trakcie gotowania zbieramy powstałą pianę. Kiedy owoce się rozpadną, lekko je miksujemy a następnie przecieramy przez sitko. Gotową pulpę z sokiem dodajemy do pure z dyni i mieszamy. Gotujemy jeszcze około 15 minut uważając aby nie przypalić dżemu. Gotowy można zmiksować aby był gładki. Gorący nakładamy do wyparzonych słoików i odwracamy do góry dnem aby dobrze się zawekowały.  Można też pasteryzować ( ok 10-15 minut) ale ja tego nie robię. Smacznego:) 



Dżem jest kwaskowy, jeśli ktoś chce może dodać więcej cukru lub jabłko. Ja jednak chciałam zrobić dżem nisko-słodzony bo takie właśnie lubimy najbardziej.  


Obieranie rokitnika jest trudne. Gałęzie są "oblepione" owocami, które są bardzo delikatne i trudno je oderwać od gałązek. Przy delikatnym dotknięciu owoce pękają. Najlepiej zerwać całe gałązki, oczyścić z liści i zamrozić owoce  z gałązkami. Zamrożone łatwo się zdejmuje rękami, trzeba je potem bardzo dokładnie wypłukać w zimnej wodzie i można przetwarzać. Jeśli jednak chcecie owoce zamrozić i przechowywać dłużej, polecam drugi sposób. Niestety czasochłonny bardzo tj. odcinanie owoców od gałęzi małymi nożyczkami. Ja zrobiła to własnie w ten sposób. 




poniedziałek, 11 września 2017

Sos kurkowy

Grzyby w Qchni goszczą często. Uwielbiam je zbierać i choć obieranie bywa męczące to warto. Mrożone, suszone albo marynowane. W tym roku zapragnęłam także ukisić,  o ile trafią mi się rydze :) Póki co prosty przepis na sos z kurek. Jedne z najsmaczniejszych,  moim zdaniem,   grzybów. 



Składniki: 
  • 250 g kurek 
  • 1 cebula 
  • 2-3 łyżki masła lub olej 
  • 1 ząbek czosnku (opcjonalnie) 
  • 500 ml śmietany 30-36 % 
  • sok z połowy cytryny 
  • łyżka mąki pszennej (opcjonalnie) 
  • sól, pieprz 
Wykonanie: 

Grzyby czyścimy, możemy je też delikatnie umyć. Cebulę i czosnek obieramy, drobno kroimy w kostkę. Na patelni rozgrzewamy masło dodajmy cebulę i czosnek. Delikatnie przesmażamy, dodajmy oczyszczone grzyby i smażymy ok 5 min. Po tym czasie dodajemy sok z cytryny i śmietanę. Gotujemy aż sos będzie gęsty. Można też sos zagęścić łyżką mąki (sama tego nie robię, czekam aż sos sam zgęstnieje). Mąkę rozprowadzamy 3 łyżkami zimnej wody, wlewamy do sosu energicznie mieszając. Gotujemy jeszcze chwilę. Doprawiamy sola i pieprzem. Posypujemy natką pietruszki lub koperkiem. 





Smacznego :)